Ciekawostki z medycyny i fizjoterapii

1999

Dwa oblicza aspiryny. Prof. Andrzej Szczeklik udowadnia, że aspiryna chroni przed zagrażającymi sercu zakrzepami poprzez hamowanie powstawania trombiny, najważniejszego składniku krzepnięcia krwi. Niestety, zbawienne dla serca i mózgu działanie leku przeważnie zakłóca nadmierna obecność „złego” cholesterolu (frakcji LDL) we krwi, sprzyjającego odkładaniu się w tętnicach blaszek miażdżycowych. Dlatego – stwierdza profesor – ludzie z wysokim stężeniem cholesterolu powinni zażywać leki, które go obniżają.
Idąc dalej krakowski uczony obala, powszechny na całej kuli ziemskiej mit, że kwas acetylosalicylowy – bo tak właśnie brzmi chemiczna nazwa najpopularniejszego od ponad stu lat leku na świecie – jest panaceum na wszystko. Każdy posiadacz domowej apteczki doskonale wie, że aspiryna działa przeciwbólowo i przeciwgorączkowo oraz wierzy w jej wszechstronność – w takim też świetle zwykły ją przedstawiać telewizyjne reklamy. Tymczasem lek ten ma i swoje ciemne strony. Badania krakowskie ujawniają, iż zażycie aspiryny wywołuje wyrzut substancji obkurczających oskrzela, zwanych leukotrienami, co w przypadku astmatyków z całą pewnością nie dodaje sił do walki z chorobą, a w niektórych przypadkach nawet jedna tabletka może wywołać bardzo niebezpieczny i groźny dla życia atak duszności.

1987.06.03

W czekoladzie siła. W Akademii Górniczo-Hutniczej spotkanie założycielskie Polskiego Towarzystwa Magnezologicznego. Jego pomysłodawcą i pierwszym prezesem zostaje prof. Julian Aleksandrowicz; propagator zdrowego, bo zgodnego z naturą stylu życia, poszukiwacz mocy ukrytej w biopierwiastkach, badacz ich wpływu na ludzki organizm. Magnez profesor nazywa królem życia. Pierwiastek bierze udział w połowie z sześciuset procesów zachodzących w organizmie człowieka, m.in. aktywuje ponad 300 enzymów, zwalcza miażdżycę, kamienie żółciowe, opóźnia procesy starzenia, zapobiega przedwczesnym porodom. Odpręża, uspokaja, ułatwia koncentrację i sprawia, że nasz mózg pracuje wydajniej. Prawie jak…czekolada. Mówiono, że nie przez przypadek Polskie Towarzystwo Magnezologiczne ukonstytuowało się w mieście o stuletnich już tradycjach związanych z produkcją czekolady. I choć uczeni się spierają, czy magnez zawarty w czekoladzie (i inne w niej cenne substancje) w ogóle jest przyswajalny i w jakim stopniu, powszechnie znaną zaletą czekolady jest jej korzystny wpływ na samopoczucie.
Majowie z nasion kakaowca sporządzali gorzki, mocny napój pity podczas świętych rytuałów. Aztekowie „xocoati” („gorzką wodę”) uważali za źródło mądrości i energii, kojący balsam, a także afrodyzjak. Czekoladę – jako środek na zwiększenie potencji – popijał Casanova i Markiz de Sade, jej ogromnym zwolennikiem był Goethe. Nad Wisłę moda na picie czekolady przyszła za sprawą Augusta II Sasa, który był od niej niemal uzależniony.
Dziś wiemy już na pewno, że czekolada zawiera szereg substancji wykazujących działanie psychoaktywne jak: kofeina – obecna również w kawie, fenyloetyloamina – pochodna amfetaminy, neuroprzekaźnik zwany „hormonem miłości”, czy teobromina – alkaloid, główna substancja uzależniająca.

1980

Lek na kaca. Prof. Stanisław Kirchmajer stwierdza, że alkohol w sposób drastyczny obniża poziom magnezu i niektórych witamin. Siła, z jaką potrafi pustoszyć organizm ludzki jest nieporównywalna z żadnym innym czynnikiem wykazującym podobne działanie. Wyniki swych badań prof. Kirchmajer opublikuje w Archiwum Medycyny Wewnętrznej. Rodzi się myśl by alkoholików leczyć przy pomocy magnezu.

Kac

1970

Smakuje jak „Borżomi”. W parku należącym kiedyś do posiadłości Antoniego Matecznego zostaje uruchomiona rozlewnia wody mineralnej „Krakowianka”, której pojawienie się miasto zawdzięcza słynnemu obywatelowi Podgórza i która stanie się z czasem wielkim, aczkolwiek niedocenionym skarbem Krakowa. Na jej unikalny, optymalny dla ludzkiego organizmu skład, zwrócił uwagę prof. Julian Aleksandrowicz, który porówna ją ze sławnymi w świecie wodami Kaukazu („Borżomi”) – Wartość „Krakowianki” polega na dużej zawartości magnezu, zwanego pierwiastkiem życia oraz wykazującego silne właściwości odtruwające selenu. Obecność tego ostatniego w wodzie mineralnej jest rzadkości i to w skali światowej. Proporcje magnezu i wapnia (130 mg i 250 mg na litr) gwarantują doskonałą przyswajalność pierwiastków. Magnez zapobiega m.in. przedwczesnym porodom. Dlatego znany krakowski ginekolog, dr Józef Kalita będzie zalecał swoim pacjentkom obowiązkowe, codzienne picie „Krakowianki”.
Niestety woda, o której tak pochlebnie wypowiada się prof. Aleksandrowicz, nie stanie się w przyszłości znakiem firmowym Krakowa. Trudno ją nawet będzie kupić. Mieszkańcom miasta niełatwo uwierzyć, że w sąsiedztwie ruchliwych szlaków komunikacyjnych, które przebiegają w pobliżu ronda Matecznego, ukrywa się całkiem niezły kawałek Kaukazu.

* Odpowiedni poziom SELENU i MAGNEZU w organizmie wg. badań klinicznych dr Lubińskiego z PUM w Szczecinie, w istotny sposób przyczynia się do zmniejszenia ryzyka wystąpienia nowotworów (na podstawie wykładów z 2014).

1969

Jezus i elektrokardiograf. Tygodnik „Przekrój” ogłasza Rok Życzliwości. O tym, że negatywne emocje nie idą w parze ze zdrowiem, a ludziom pogodnie nastawionym do bliźniego żyje się i zdrowiej, i dłużej, medycyna wie od zarania dziejów. W Krakowie lansuje życzliwość prof. Julian Aleksandrowicz. W korytarzach kierowanej przez niego III Kliniki Chorób Wewnętrznych, przy ulicy Kopernika 17 (później Klinika Hepatologii), prócz przywracających spokój ducha dzieł sztuki wiszą hasła autorstwa pisarza Jana Kurczaka: Życzliwi żyją dłużej, albo: Bądź miły nawet dla swojej żony przez siedem dni w tygodniu. Sam propagator psychicznej higieny często mawia: Gdyby Chrystus miał elektrokardiograf, w sposób naukowy przekonałby świat, że nienawiść zabija zawałem nienawidzącego i znienawidzonego.

1953

Grdyka czy ogryzek? Prof. Kornel Michejda (1887-1960), chirurg, wydaje Słownik Historycznego Rozwoju Polskiego Mianownictwa Lekarskiego ze szczególnym uwzględnieniem mianownictwa anatomicznego i chirurgicznego. Autor opiera się na materiałach z lat 1779-1905, głownie na pracach lekarza i zakonnika Ludwika Perzyny (z konwentu bonifratrów), Polaka czeskiego pochodzenia i zwolennika polskiego nazewnictwa medycznego, częściowo zresztą tworzonego przez siebie. Oto przykłady:
Łac. Adami pumom  (słynne jabłko Adama), to według Ludwika Perzyny – krztoń, grdyka lub ogryzek, a zgodnie ze Słownikiem Lekarskim – wyniosłość krtaniowa;
apetyt – smaka czyli chęć do jadła;
anus – pośladek, udziec, zadek, otwór pośladkowy, dziurnik;
bronchus (oskrzele) – wiatrociąg;
tracheotomia (zabieg polegający na umieszczeniu rurki w świetle dróg oddechowych, w celu zapewnieniu dopływu powietrza do płuc) – otwieranie wiatrociągu czyli krztonia;
musculus (mięsień) – myszka;
musculi penis – myszki naprężające korzeń męski;
rectum intestinum – kiszka zadnicza, zadnica, kanał odchodowy;
sectio caesarea (cesarskie cięcie) – płatanie cesarskie czyli wyporek, rznięcie Cezara;
somnolentia – ospalstwo;
necrosis (obumarcie) – strupieszczenie;
gangraena – ogień piekielny;
delirium (majaczenie) – durnowatość;
melancholia – smutnodur;
syphilis – choroba syfiliczna ogólna, przymiot;
syphilis generalia – zupełna franca.

Nazwa „cesarskie cięcie” nie pochodzi od słowa „cezar” (choć prawdopodobnie w ten sposób przyszedł na świat Juliusz Cezar), lecz od łacińskiego słowa cedere – ciąć, pruć (a zatem caesar można przetłumaczyć na polski jako „wyprutek”). Zgodnie z obowiązującym w starożytnym Rzymie prawem, należało wydobyć dziecko z łona matki, jeśli ta zmarła podczas akcji porodowej lub „in agonia” (u konającej).

1899

Gimnastyka przedmiotem obowiązkowym. Wieloletnie zabiegi Henryka Jordana o poprawę zdrowia młodzieży przynoszą wreszcie oczekiwany skutek: do szkół średnich na terenie Galicji wprowadzone zostają obowiązkowe lekcje gimnastyki, powołuje się również instytucję szkolnego lekarza. Zaleca się też, aby nauczycieli wychowania fizycznego, jaki i prowadzone przez nich zajęcia docenić na równi z wykładowcami oraz prestiżem innych przedmiotów. Instrukcja dla lekarzy szkolnych określa warunki sanitarne, sporządzanie protokołów badań ucznia i prowadzenie zbiorowych arkuszy ocen stanu zdrowia młodzieży.

Pierwsza wzmianka o uprawianiu sportu na ziemiach polskich pochodzi z roku 1427. Do JM Rektora Akademii Krakowskiej zgłosił się rybak z przedmieścia Krakowa Jan Brzuszek ze skargą, że ulicy Szewskiej studenci pobili go kijem od tzw. „pylathiki” (palanta). W 1574 roku, ku zgorszeniu polskich wielmożów i dworzan, grywał w Krakowie w piłkę król Henryk Walezy. Ruch fizyczny był uzupełnieniem codziennej lewatywy i proszków aplikowanych przez lekarza Mirona francuskiemu królowi. Pod koniec XVI wieku w piłkę uwielbiał grać na Wawelu młody król Zygmunt III Waza, której to namiętności nie pochwalał ani dwór, ani rodzina królewska.

1897.09.24

Honorata Łukasiewiczowa umiera w nędzy. Przy ul. św. Krzyża umiera w nędzy (jej mąż na łożu śmierci podarł kwity dłużne na 60 tysięcy koron) wdowa po zmarłym przed piętnastoma laty abituriencie UJ (do dyplomu zabrakło jednego egzaminu), najwybitniejszym polskim farmaceucie Ignacym Łukasiewiczu, Honorata. Polski aptekarz-nafciarz przekazał za darmo przedstawicielom amerykańskiej firmy Rockefellera całą unikalną technologię destylacji ropy naftowej, kontentując się „szczęściem ludzkości”. Amerykańskie encyklopedie starannie i konsekwentnie unikają wymieniania jego nazwiska.

Przez długie jeszcze lata Honorata Łukasiewiczowa będzie bohaterką kazań w kościołach Krakowa i Podkarpacia. Według nich, przywitała kiedyś męża wracającego późną nocą prosto z destylarni ropy naftowej:
– Jak możesz wracać do domu o takiej porze? Jak możesz tak cuchnąć?
– Moja droga – odparł spokojnie Łukasiewicz – gdybym ja nie śmierdział, ty byś nie pachniała.

1869

Madame, wkładamy dziecko z powrotem! W zakupionym wcześniej przez Uniwersytet dworku Brodowicza przy ulicy Kopernika 7 (Kraków), powiększonym przez dobudowanie piętra i przedłużenie jednego ze skrzydeł, Maurycy Madurowicz umieszcza pierwszą samodzielną, wzorowo zorganizowaną Klinikę Ginekologiczno-Położniczą UJ. Jednak kobiety, zwłaszcza te ze sfer wyższych, niechętnie zajmują w niej łóżka. A już w przypadku porodu regułą jest wzywanie profesora do domu. Madurowicz nie stroni od takich wizyt – przysłowiowo wysokie stają się pobierane za nie honoraria. Często opowiada się o zdarzeniu, które miało miejsce w domu pewnego zamożnego kupca.
Po udanym porodzie mąż położnicy odmówił zapłaty uzgodnionego wcześniej honorarium uzasadniając, że jest ono stanowczo zbyt wygórowane. Poirytowany profesor na wszystkie sposoby starał się przekonać adwersarza o niestosowności jego zachowania. Kiedy stracił wreszcie wiarę w siłę jakichkolwiek argumentów, wydał zdecydowane polecenie towarzyszącej mu akuszerce: Madame, wkładamy dziecko z powrotem!

1858

Żelaziste, błotne, jodowe, siarczane, słone… Józef Dietl – od roku kierujący Komisją Balneologiczną powołaną przy Towarzystwie Naukowym Karkowskim – wydaje, poprzedzoną wcześniejszymi wypadami w teren (Swoszowice, Krzeszowice, Ojców, Busko, Solec, Krynica, Żegiestów, Szczawnica, Iwonicz, a także węgierski Bardjów i Żulin) obszerną pracę zatytułowaną Uwagi nad zdrojowiskami krajowymi ze względu na ich skuteczność, zastosowanie i urządzenie. Wykorzystuje przeprowadzone przez Adolfa Aleksandrowicza oraz Teodora Torosiewicza niedawne analizy mineralogiczne i układa pierwszą, opartą o skład chemiczny źródeł, mapkę uzdrowisk Galicji: szczawy alkaliczne i alkaliczno-słone (Szczawnica, Krościenko), wody żelaziste (Krynica, Słotwina, Tylicz, Żegiestów oraz Kossów we wschodniej Galicji), wody gorzkie tj. zawierające siarczan sodowy i siarczan magnezowy (Truskawiec), wody jodowe (Iwonicz), wody słone (Bochnia, Wieliczka, Drohobycz, Truskawiec), wody siarczane (Swoszowice, Krzeszowice, Lubień), pitne źródła nafty (Iwonicz, Truskawiec). Pionier nowoczesnej balneologii i klimatoterapii proponuje wprowadzenie do lecznictwa uzdrowiskowego kąpieli błotnych i mułowych, a także kąpieli z ługów, wyciągów z igliwia oraz parowych. W Szczawnicy i Iwoniczu zaleca budować urządzenia do wziewań, tj. inhalatoria. Przepełniony chęcią pobudzenia rodzimej gospodarki i wykorzystywania miejscowych bogactw napisze: Wyrzeknijcie się długiego, kosztownego, a najczęściej wcale niepotrzebnego pobytu za granicą, owej zgubnej skłonności, która nie tylko was samych wyzuwa z majątku, ale ponadto przyczynia się do zubożenia kraju. Wierzcie mi, iż w naszym czystym karpackim powietrzu spoczywa siła naszej młodzieży i naszego potomstwa, ale nie na wybrzeżach morskich, nie po obcych górach i południowych krajach.
W ciągu najbliższych dwudziestu lat w Galicji rozpoznanych zostanie przeszło 190 źródeł mineralnych i czynnych będzie 30 zakładów kąpielowych.

1855

Wieliczka dobra na wszystko. Podczas epidemii cholery umiera niosący pomoc mieszkańcom Wieliczki dr Feliks Boczkowski, lekarz zakładowy wielickich salin, przekonany bez zastrzeżeń do uzdrawiających właściwości soli. Jego ambicją było utworzenie w sławnym podkrakowskim miasteczku prawdziwego kurortu. Reprezentował pogląd, że długie przebywanie w głębinach wielickiej kopalni jest skuteczniejszą metodą leczenia schorzeń układu oddechowego niż inhalacje solankowe. W XIX wieku ulegając panującej wtedy modzie na balneologię, za pomocą kąpieli w solance i solnym mule oraz wodzie siarczanej (sprowadzanej z okolic) leczono w Wieliczce 36 jednostek chorobowych, od zwykłego kataru po histerię i niepłodność. Kąpielową ofertę wzbogacono z czasem o łaźnie parowe.

1850.03.04

Uwaga na kąpiele wodne pana Priessnitza. Pogrzeb 16-letniej Zofii Sapieżanki. Księżniczka w czasie podróży nabawiła się ospy. Według powszechnej opinii, do śmierci doprowadziła matka, aplikując córce kurację wodną. Księżna jest znaną fanatyczną zwolenniczką metody niepiśmiennego chłopa Vincenta Priessnitza z Grafenbergu (Desenika) na Morawach. Jak zanotuje pamiętnikarz – matka leczyła córkę zimną wodą tak długo, aż nieszczęśliwa zawinięta w prześcieradło wyzionęła ducha.
Mimo tej ostrzegawczej śmierci krakowianie będą nadal pielgrzymować dla poratowania zdrowia do Grafenbergu, gdzie Priessnitz aplikuje swym pacjentom zimne natryski (od jego nazwiska pochodzi słowo prysznic), zawijanie w prześcieradła, pracę fizyczną (głównie rąbanie drzewa), długie spacery i dietę i – obowiązkową, codzienną wieczorną prokreację (wyłącznie w ramach legalnego związku małżeńskiego). Morawski chłop nie posiada dyplomu lekarskiego, a z kolejnych więzień wydobywa go łaska cesarza Austrii, skretyniałego Ferdynanda Dobrotliwego, który w 1835 roku odwiedził Grafenberg. Na pytanie, co ma robić, by poczuć się zdrowym i mieć dzieci, Priessnitz miał odpowiedzieć: – najjaśniejszy panie, należy stulić pysk i wsadzić dupę w szaflik.

Zimny natrysk

Zimny natrysk

1793

Lekarzowi nie wolno się byczyć. W wydanym dziele Lekarz dla włościan bonifrater, krakowianin Ludwik Perzyna (1742-1812) wymienia te cechy osobowości lekarza, dzięki którym może on sumiennie i rzetelnie zająć się chorym. Lekarz poćciwy i biegły, gdy kto się w czym radzi, będzie się pacjenta jak najściślej wypytywał jakowy był początek tey choroby, jakowym już przypadkom podlegał, czego już pacjent zażywał, co się po zażyciu działo i co mogło być choroby przyczyną. (…) Lekarz uczony i biegły ma twarz szczerą i przysurowszą. Bywa rzetelny, nie chwalący się, miny nie stroi, ani byczenia się na nim nie widać, niewiele obiecuje, a za nic nie ręczy. (…) Opowie pacjentowi, co się z nim stać może i co nastąpić będzie musiało, gdy mu się polepszać zacznie. (…) Lekarz nie bawi się długo u pacjenta, żadnych pięknych rzeczy nie ma zwyczaju opowiadać, przymilenia w sobie żadnego nie pokazuje, zastanawia się tylko, za puls bierze, receptę pisze, siedzieć nie chce. Perzyna, jak prawdziwy bonifrater, namawia lekarzy do okazywania pacjentom miłości i cierpliwości oraz nie kłócenia się o honorarium.

1578

Żaden lek nie zastąpi ruchu. W drukarni Łazarzowej ukazują się Cieplice Wojciecha Oczki – pierwszy napisany w języku polskim traktat o wodach leczniczych, będący podsumowaniem wiedzy z zakresu balneologii i balneoterapii. Oczko klasyfikuje występujące w Polsce wody mineralne i lecznicze, określa ich działanie oraz podaje metody korzystania z ich uzdrawiających właściwości. Zaleca kurację pitną wodami mineralnymi (cieplicami) oraz lecznicze kąpiele. Rozprawa jest owocem polecenia, jakie Stefan Batory wydał medykowi, by zbadał źródła lecznicze w Jaworowie pod Lwowem jakie są i do czego dobre. We wstępie do dzieła napisze: Gdym tak królowi mądremu, na on czas dostatniej sprawy nie mógł dać, żalu bym inaczej nie uskromił, jeno tę pracę podjąwszy, abym, do czego Cieplice dobre i jako ich używać opisał. Praca zapoczątkuje w Polsce literaturę na temat przyrodolecznictwa. Oczko jako lekarz propagował będzie nie tylko picie wskazanych wód, ale dla podtrzymania zdrowia zaleci również jazdę konną, szermierkę, taniec. Ukuje powiedzenie: Ruch zastąpi prawie każdy lek, podczas gdy żaden lek nie zastąpi ruchu.

Piastowski książę Bolesław Wysoki, był pierwszym, który zauważył, że ranne zwierzęta kąpią się w źródłach z ciepłą wodą. Pierwsze polskie urządzenie balneologiczne zniszczyli Tatarzy w czasie najazdu w 1241 roku.

1561

Kobiety mają prawo do orgazmu. W Krakowie ukazuje się książka Stadło małżeńskie – pierwszy polski podręcznik seksualny i pierwsza publikacja przyznająca kobietom prawo do orgazmu.
Stadło małżeńskie wyszło spod pióra Jana Mrowińskiego-Płoczywłosa (1514-1580), wydrukowano je zaś w typografii Łazarza Andrysowicza. Był to w epoce staropolskiej pierwszy i jedyny tego typu dotyczący pożycia małżeńskiego (…) Mrowiński satysfakcję seksualną przyznaje zarówno kobiecie, jak mężczyźnie, który ma zadbać o partnerkę. Mrowiński uważa, iż przed ślubem małżonkowie powinni się dobrze poznać również od strony seksualnej, zwraca uwagę, że stosunek płciowy służy nie tylko prokreacji, lecz i uciesznym igraszkom z Wenerą, namawia do jak największej intensywności współżycia, grę miłosną uznaje za integralny składnik życia seksualnego, zaś przyznaniem narzędziu szatana, bramie piekieł, najszkodliwszej ze wszystkich bestii, czyli kobiecie prawa do orgazmu wyprzedza całą epokę.

1522

Ludzie, nie róbcie z ulic wychodka. Maciej Miechowita ogłasza drukiem pracę dotyczącą przestrzegania zasad higieny Conservatio sanitatis (O zachowaniu zdrowia). Jest to już ostatnie dzieło tego wszechstronnego 65-letniego uczonego, ośmiokrotnego rektora Akademii Krakowskiej, wybitnego historyka i geografa, lekarza kolejnych władców z dynastii Jagiellonów. Na rok przed śmiercią Miechowita – dzięki wydaniu tej popularnej książki – staje się prekursorem oświaty zdrowotnej w Polsce. Apeluje o czystość miast, domaga się zakazu wylewania nieczystości na ulicę, zaleca usuwanie gnijących odpadów skór z terenów garbarni i smrodliwych wytłoków z gorzelni.

1516.01.16

Kromka, przez którą widać Tatry. Krzyżacy Wielkiego Mistrza Albrechta oblegają Olsztyn, wśród dwustu żołnierzy broniących zamku i miasta zaczyna się szerzyć biegunka. Dowódca obrońców Mikołaj Kopernik wiąże to ze sposobem jedzenia chleba, którego kawałki, już zabrudzone w transporcie, docierają na mury do rąk żołnierzy upstrzone kawałkami błota, odchodów ptasich itp. Wpada na pomysł, by chleb kroić w kromki i smarować warstwą gęstej śmietany (masła), zaś widoczne teraz zanieczyszczenia usuwać. Biegunki ustają.
Po odstąpieniu Krzyżaków, Kopernika odwiedza jego przyjaciel z Padwy doktor medycyny Adolf Burtenadr, Wielki Mistrz Aptekarzy Niemieckich. Słyszał o pomyśle warmińskiego lekarza i prosi, by go nie upowszechniać, gdyż mogłoby to oznaczać dla aptekarzy spore straty. Kopernik rozumie i obiecuje milczenie. Złamie je sam aptekarz niemiecki, gdy w czasie wojny religijnej wybuchnie w Niemczech epidemia. Profilaktyczny sposób smarowania chleba gęstą śmietaną przejdzie do historii i krwiobiegu języka niemieckiego i angielskiego jako Buttenaffing. O zasłudze w tej kwestii Kopernika pamięta bardzo niewielu. W polskich anegdotach zwyczaj krajania chleba nie w trójkątne kawałki lecz kromki, traktowany jest jako dowód wpływu Krakowa na mentalność astronoma-lekarza: przez kromkę krakowską, jak wiadomo, widać Tatry…

1508

Ordynacja przeciw Dżumie. Maciej Karpiga (Miechowita), w związku z nadciągającą epidemią dżumy ogłasza pracę Contra saevam pastem regimen accuratissimum (Najdokładniejsza ordynacja przeciw okrutnej zarazie). Jest to pierwsza w Polsce wydana drukiem popularna instrukcja medyczna. Aby osiągnąć zamierzony efekt u odbiorcy, autor sugestywnie instruuje, że zarazę wywołują czynniki, które należy zapamiętać jako „5f”. Są to: fatiga (zmęczenie), fames (głód), fructus (owoc), femina (kobieta), flatus (wiatry). Przemęczeni i niedożywienie zwiększają podatność na zachorowanie. Wskazana jest umiarkowana praca i picie czystej, przegotowanej wody. Nie należy spożywać surowizny oraz łatwo psującego się mięsa, co bywa przyczyną zatrucia organizmu. Wstrzemięźliwość płciowa nie jest pożądana, gdyż prowadzi do gnicia nasienia, ale unikać należy kontaktów z wszetecznymi kobietami, które rozsiewają chorobę francuską. Strzec się trzeba złych wiatrów wiejących od strony zarazy, od bagien, od wód stojących, od kloak. Miechowita wymienia także 5 środków chroniących od zarazy, których nazwy także otwiera „f”. Są to: phlebotomia (upust krwi), fuga (ucieczka), focus (ogień), fricatio (przechadzka) i fluxus (przeczyszczenie). Upust krwi znacznie pomaga, ale tylko u osób otyłych. Ucieczka jest najpewniejszym środkiem zapobiegawczym, należy szybko i jak najdalej ewakuować się od miejsc zadżumionych, długo tam pozostać i nierychło wracać. Ogień z dobrego żywicznego drzewa oczyszcza powietrze i niszczy zarazę. Przechadzki, a więc ruch na Świerzym powietrzu dający lekkie pocenie ciała, to dobry sposób na uodpornienie organizmu. Środki przeczyszczające wydalają z ustroju zepsute ciecze. Dzieło Miechowity wznawiane będzie wielokrotnie i zyska ogromną popularność. Mnemotechniczna forma przekazu treści („5f”) okaże się odkrywcza oraz oryginalna i to w skali europejskiej.

Za pierwszych Piastów

Uczyć się choćby od baby. Podobnie jak we wszystkich narodach słowiańskich (i nie tylko) posługę medyczną wśród Polan – zarówno wśród gminu, jak i wielmożów – pełnią wróże, znachorzy, wracze (lekarz w Rosji do dziś nazywa się wracz) i baby-wiedźmy (od słowa wiedzieć), czarownice znające moc ziół i szeptem odczyniające uroki; jeszcze w XXI wieku na Podlasiu działać będą tzw. szeptuchy, szeptem zapobiegające chorobom i urokom. One to, posiadają doświadczenie i własne doskonale zaopatrzone apteki ziołowe są pierwszymi nauczycielami zjawiających się nad Odrą, Wartą czy Wisłą zachodnich lekarzy. Medycy ci znają jedynie łacińskie nazwy leków prostych, komponowanych zaledwie z kilkunastu roślin, części zwierząt i środków mineralnych. Nikt inny nie potrafi nauczyć uczonych mężów polskich nazw i możliwości polskiej flory i fauny. Jeszcze w 1585 roku osiadły w Krakowie lekarz, uczeń sławnego Gesnera Antoni Schneeberger napisze: Nie wstyd mię też było, że byłem uczniem baby, kiedy starożytni lekarze głośno wyznają, że byli uczniami zwierząt.

Anegdoty medyczne i ciekawostki z medycyny i fizjoterapii, ilustracje – Źródło:
Katarzyna Siwiec, Mieczysław Czuma, Leszek Mazan, „Madame, wkładamy dziecko z powrotem. Subiektywny przyczynek do dziejów kolebki polskiej medycyny.”, wyd. Oficyna Wydawnicza Anabasis s.c., 2009, Kraków.